» Świat Mroku » Scenariusze » A on zjadł kotka

A on zjadł kotka

Artykuł zajął trzecie miejsce w konkursie Ekwinokcjum, edycja wiosna 2008.
Podziękowania za betareading dla Jimmy.
"Bo każdy czasem musi gdzieś mieszkać". Tak powinna brzmieć nazwa tej historii, która, oczywiście, wydarzyła się naprawdę. Jak powszechnie wiadomo każdy mieszkać gdzieś powinien, bo to pomaga w egzystowaniu w naszym wspaniałym społeczeństwie. To miło mieć gdzie położyć swą poduszkę, zawiesić ręczniczek czy schować pod łóżko nasze pudełko na buty pełne magazynków do colta, a na szafie wyeksponować przepiękną katanę. Acz zdarza się czasem każdemu bohaterowi iż musi opuścić swe lokum z różnych mniej lub bardziej wyjaśnionych powodów: a to szalony Mag zrobił mu przemeblowanie wedle najnowszej panującej mody, a to za dekorowanie wnętrz wziął się agresywnie wilkołaczy artysta, a to jakiś miły pan w okularach zanihilował pół pietra twierdząc, iż tak będzie dla wszystkich lepiej. Różnie to w życiu bywa a mieszkać gdzieś trzeba... Ja osobiście sugerowałabym postać człowieka jako bohatera tej przygody ale obstawiam, że można poprowadzić ją i jakimś postaciom nadnaturalnym. Można również poprowadzić go dla jednej postaci w tej lokacji lub dla dwóch. Preferowana jedna. Po przeglądnięciu kilkudziesięciu ogłoszeń w gazecie oraz obejrzeniu wielu "wspaniałych okazji" czy też "niskich czynszy o wysokim standardzie" czujesz się trochę podłamany. To nie to, że nie stać cię na miłe mieszkanie to raczej to, że oferty są z nieba wzięte. A na pytanie czy nie ma czegoś lepszego nawet za większą kwotę słyszysz "Ale to zła pora roku, proszę pana. Dużo przyjezdnych wynajmuje teraz na miesiąc czy dwa". Ale ty nie masz miesiąca, ty musisz gdzieś się wprowadzić. Już! Stara dzielnica willowa. Jadąc powoli mijasz zadbany skwer, przystrzyżone klomby. Na rogu grają w piłkę dzieci. Cisza i spokój niemalże nierealne w dużym mieście a przecież główna droga jest z dwa kilometry dalej. Jednak, tu na uboczu czas się zatrzymał, nikomu się nigdzie nie spieszy. "Drogo" myślisz sobie. "Co ja tu robię?". Ale co niby masz zrobić. Ostania pozycja na dziś do odhaczenia. Jutro się załamiesz. Dziś masz jeszcze wybór... "przepiękny widok plus odrażający zapach zza okna" albo "wspólna kuchnia". Wybór należy do ciebie. Dajesz się więc wieźć taksówce pod zapisany na kartce adres. Zajeżdżasz pod jedną z mniejszych rezydencji. Jej brat bliźniak stoi za płotem. Za płotem jest również więcej zieleni i ładnie przystrzyżony trawnik. Tutaj z każdego kąta wyziera długotrwałe zaniedbanie i nawet nowo posadzona trawa i kilka kwiatów tego nie zatuszują, jak widać ktoś się stara. Z boku stoi worek pełen przeróżnych śmieci, a o nowy kamienny stół ogrodowy stoją oparte grabie. Drzwi do wewnątrz są lekko uchylone, zapraszają. Wspominasz w głowie część ogłoszenia "świeżo wyremontowane". Faktycznie, świeżo, wchodząc potknąłeś się o wiadra z farbą. Ściany lśnią nieprzyzwoitą świeżością, a meble rozsiane po całym pokoju jeszcze chronią się pod folią. W głębi domu jakaś postać majstruje coś przy dziwach. - Dzień dobry ja w sprawie ogłoszenia – wyrzucasz z siebie. Postać wyciera ręce w przybrudzone robocze spodnie i przedstawia się jako Alice. Tak poznajemy Alice Thomson. Właścicielkę domu. Jest miłą, wesołą kobietą w wieku około 35 lat. Jednak czas odcisnął na niej swoje piętno. Ma twarz pogodną i skorą do uśmiechu ale przebija z niej zmęczenie. Szczupła, energiczna niewysoka. Alice opowiadam nam, że dostała ten dom w spadku po ciotce. Starszej pani zmarło się rok temu ale dom przeszedł pod władanie Alice przed niespełna dwoma miesiącami. Alice jest wielce ucieszona tym faktem, lecz jako osoba samotna nie chciała mieszkać sama, więc przekształciła to, w jak to nazywa "pensjonat". Marzy jej się by wspólnymi siłami doprowadzić dom do jego byłej świetności. Opowiada to wszystko oprowadzając cię po nim. Na dole mieści się spora wspólna kuchnia i wielki pokój jadalno-wypoczynkowy oraz osobna łazienka. Na piętrze mieszczą się cztery osobne pokoje, każdy z własną łazienką i małym aneksem kuchennym. I, co tu dużo mówić, miejsce jest ładne, czyste, pomieszczenia odmalowane, meble nowe. Ściany, jak zauważyła Alice, są grube i nie przepuszczają dźwięków, więc pokoje dają dużą dozę prywatności. Zresztą, jak sama stwierdziła, ona chętnie posłucha opowieści ale nie lubi na ludzi naciskać. W takim miejscu, jak podkreśla, każdy powinien czuć się jak w domu – "wolny a czasem" dodaje z ironią "trochę samotny". Dodatkowo cena jest niewygórowana, bo Alice w zamian za niższy czynsz czasem poprosi cię o jakaś drobną pomoc przy domu. Ponadto wprowadzić się można od zaraz, a dokładniej zaraz po tym jak pani domu przedstawi ci pozostałych trzech mieszkańców i podpiszecie umowę. Zasiadasz więc przed domem by wypełnić odpowiednie dokumenty, gdy przez bramę z której zwisa obowiązkowy przysuszony bluszcz wjeżdża samochód, po czym wysiadają z niego dwie osoby. Eve Black jest dwudziestosześcioletnią kobietą o wychudzonym wyglądzie modelki z farbowaną burzą blond włosów. Przeważnie ubiera się w gustowne acz niedrogie dwuczęściowe stroje. Z daleka przypominałaby typową kobietę interesu, gdyby nie to, że właśnie wyciąga z samochodu opierającą się temuż procederowi ośmioletnią dziewczynkę. Mary to dziecko niesamowicie żywe i ciekawe, będące przeciwieństwem swojej dość statycznej i poukładanej mamy. Chętnie się z każdym pobawi, zapyta o coś, spojrzy przez ramię ale ma też niesamowite wyczucie momentu gdy staje się dla kogoś uciążliwa i wtedy idzie bawić się sama – jej wewnętrzny świat zabaw jest równie barwny jak ten rzeczywisty. Jednak jeśli bohater będzie chciał się bawić z dziewczynką to chętnie się przyłączy do wszystkiego od układania puzzli czy przenoszenia jakichś gratów do czytania gazet na głos. Jeśli nie, to będzie się pojawiać w tle co jakiś czas. Bo w pokoju wypoczynkowym zawsze bywa jej pełno, gdyż spędza dużo czasu z Alice. Należy też do tych dzieci, które jakby za szybko dorosły i pomimo dziecięcej twarzyczki w jej oczach czai się czasem zbyt wiele "dorosłej inteligencji" ale... zważywszy na to, że życia nie miała łatwego... to całkiem uzasadnione. Ostatniego mieszkańca poznajesz dopiero wieczorem po wprowadzeniu się do swojego pokoju. Okazuje się on być z pochodzenia Japończykiem, choć jak Tony sam o sobie żartuje (żarty w jego wykonaniu nie zawsze są śmieszne) mieszka tutaj tak długo, że nie pamięta nic z Kraju Kwitnącej Wiśni, w którym się urodził. Tony Genji – faktycznie urodził się w Japonii ale spędził tam tylko jakieś pięć pierwszych lat swojego życia. Potem przeprowadził się wraz z rodziną tutaj. Wygląda na jakieś dwadzieścia pięć no może trzydzieści lat, jednak jak to zwykle bywa, jest to mylące - Tony ma około czterdziestki i rzadko się do tego przyznaje. Jest spokojny, zamknięty w sobie. Chociaż czasem próbuje być zabawnym nie do końca mu to wychodzi. Taki trochę typ "mrocznego" intelektualisty. Niewiele mówi o sobie. Gdy ktoś go pyta jak było w pracy, przeważnie zbywa to jakimś frazesem, choć wiesz, że pracuje w jakiejś większej firmie handlowej. Z Mary najczęściej bawi się w "czytanie gazety", które mała uwielbia. Twój pokój znajduje się na tyłach domu. Jedno okno wychodzi na ogród oraz dom bliźniak sąsiadów, a drugie na niezagospodarowaną zarośniętą działkę z tylu. Od Alice możesz dowiedzieć się, że właściciel wyjechał za granicę i chyba o niej zapomniał. Już pierwszego wieczora odkrywasz, że to bardzo porządna dzielnica ludzi pracujących. Po godzinie dwudziestej drugiej większość okolicznych domów dawno jest już ukołysana do snu. Podobnie jak mieszkańcy "pensjonatu", którzy bardzo wcześnie kładą się spać i równie wcześnie wstają. Stanowi to duży kontrast z tym, do czego byłeś przyzwyczajony. Cisza i spokój czasem tylko Tony na dole ogląda telewizję lub coś czyta. Wieczorami robi się już chłodniej. Czasem o poranku można zaobserwować niemrawo pełzająca mgłę, co nadaje temu miejscu jeszcze większą dozę odrealnienia. Dopiero koło siedemnastej, gdy ludzie wracają z pracy a dzieci ze szkoły, nabiera ono trochę życia. Co jednak nie oznacza, że spotkanie sąsiadów jest bardzo prawdopodobne. Każdy tutaj pilnuje swojego ogródka i swoich interesów, szczelnie zamkniętych za dębowymi drzwiami czy wysokimi parkanami. Coś na skraju widzenia Trochę czasu zajmie ci rozgoszczenie się i przyzwyczajenie do przedziwnych dźwięków domu. Trzeba pamiętać, iż to dość stary dom, sporo rzeczy tu skrzypi, drzewa za oknem też czasem szumią w dziwny sposób. Niejeden raz nabrałeś się na dźwięki wydawane przez te małe gekony, które, mógłbyś przysiąc, brzmią jakby ktoś pukał w szybę... tylko na pierwszym piętrze? Oraz ten niepokojący, denerwujący dźwięk, który pojawia się co noc – gdy już zdobyłeś się na pytanie co to, ze śmiechem ci dopowiedziano, że to zapewne domowy ptak, któregoś z sąsiadów i jak kiedyś dowiedzą się gdzie on mieszka to ukrócą jego cierpienia gdyż ptaszysko naprawdę zawodzi paskudnie. Gdy nasz bohater już trochę się rozgości i niemalże oswoi z nowym otoczeniem, wtedy odkryje jednak, że gdy przebywa u góry wszystko jest w porządku ale gdy jest na dole... czasem zdarzają mu się dziwne rzeczy. Drzwi do łazienki na dole są przeważnie uchylone, bo jak ci powiedziano, nie ma do nich klucza więc lepiej zostawić je otwarte, W dodatku, jest tam dość duszno więc niech się wietrzy. Trzeba nadmienić, że wszystkie drzwi w domu mają okrągłe gałki, które można zablokować od wewnątrz. Można też zatrzasnąć je przypadkowo i wtedy dostanie się do pomieszczenia wymaga klucza. Zostałeś sam w mieszkaniu, jest słoneczne popołudnie. Kiedy przechodziłeś w ciągu dnia obok łazienki gdzieś na skraju twojego pola widzenia coś się poruszało. Gdy tylko odwróciłeś głowę oczywiście nic tam nie było, poza uchylonymi drzwiami. Pewnie wiatr nimi poruszył. Zauważyłeś już, że "zostawienie otwartych drzwi" do pokoju zazwyczaj kończy się tym, że trzasną. Choć, co zabawne, nie zawsze do tego potrzebny jest jakiś specjalny przeciąg. Cóż, czasem jest to wynik specyficznej budowy domu, prawda? Zaprzątnięty własnymi myślami wchodzisz do dolnej łazienki, bo bliżej. Wchodzisz i ze zdziwieniem odkrywasz, że u dołu w szparze przy podłodze świeci się światło, a ty szarpiesz za klamkę i nic. Zatrzaśnięta od środka. Gdy już przestajesz ją szarpać śmiejesz się sam z siebie "No tak" myślisz. "Pewnie odruchowo musiałem włączyć światło wchodząc. Zdarza się". A zatrzaśnięte drzwi? "No cóż widocznie zostawiłem zablokowane jak wychodziłem ostatni raz, czy to dużo potrzeba by je wiatr zamknął?" I niby czujesz się lepiej znajdując takie proste wytłumaczenia, ale... zawsze pozostaje jakieś niewypowiedziane "ale". Spoglądasz ze dwa razy niepewnie na drzwi po czym szukasz drabiny, bo otworzyć można je tylko od środka, więc musisz wejść przez okno. Wejście przez okno wymaga pewnej dozy wysportowania i niedużych rozmiarów – gdyż okienko jest naprawdę nieduże, a do tego znajduje się ponad głową od zewnętrznej strony domu - więc jeśli twoja postać jest ogromnym mężczyzną lub osobą nie mająca nic wspólnego ze sportem po prostu poczekaj aż inni wrócą. Tony pomimo bycia osobą poważną i nie kojarzącą się z takimi wyczynami szybko się wśliźnie się do łazienki i ją otworzy. Po otwarciu łazienka jest taka jak przedtem. Od gracza zależy, co opowie innym, bo oczywiście będą się pytać co się stało i jak się to stało. Jeśli opowie, że wydawało mu się, że wcześniej coś widział koło łazienki, mała od razu podłapie, że może ktoś tam się schował. Jeśli nie, to cała sprawa przycichnie. Lodówka Pewnego wieczora (jakieś dwa, trzy dni później) Eve zejdzie na dół i będzie pytać się czy nie zmniejszył ktoś temperatury w lodówce bo znowu zamarzła jej woda mineralna. Jako, że nikt nie przyznał się do tego niecnego procederu Alice stwierdzi, iż może to samo, przez przypadek, przy wkładaniu czegoś. Gdy już wszyscy się z tym zgodzą wejdzie Tony: "Heh na pewno to wasz tajemniczy nieznajomy z łazienki majstruje też w lodówce". Gdy jego słowa jeszcze dobrze nie przebrzmią, z góry rozlegnie się potężny huk, po którym nastanie całkowita cisza, a Tony lekko zielony odpowie w stronę schodów.: "Przepraszam. Już nie będę żartować". Trzeba zaznaczyć, że wszyscy domownicy są na dole. Po tym incydencie Mary podłapie stwierdzenie, że w łazience mieszka duch. Pomysłodawcą słowa "duch" był o dziwo Tony. Duch wedle Mary również trzaska dziwami. Co tu dużo mówić dziecięca wyobraźnia nie ma granic - ale czy na pewno? Tony wydawał się naprawdę wystraszony, choć oczywiście potem będzie temu zaprzeczał. Ot tak wystraszył się zbiegu okoliczności. Choć oczywiście on nie wyklucza, że jakieś duchu istnieją, w końcu jego korzenie sięgają Japonii, ale niekoniecznie w waszej... łazience. Niemniej jednak wszystkie dziwne zdarzenia od tego momentu będą zrzucane na ducha.... z łazienki i niby tak dla zabawy ale... A gdy tylko jakieś drzwi trzasną Mary będzie mówić, że duch Kaze (jap. "wiatr")1 się niepokoi i nie lubi otwartych drzwi. Mała też będzie odmawiała wchodzenia do tego pomieszczenia po zmroku. Oczywiście, dlatego, że nie chce przeszkadzać Kaze nie dlatego, że się boi. Lustro
Znowu będzie kilka dni spokoju. Poza nieodzownym trzaskaniem drzwi, na które już nikt praktycznie nie zwraca uwagi... bo wszyscy są dorośli prawda? Alice poprosiła cię byś zaniósł kwiatki do łazienki na dole. Bo to jedyne miejsce, gdzie z jakiegoś powodu kwiaty i rośliny nie umierają. Gdziekolwiek indziej je w domu postawisz już po kilku dniach zaczynają żółknąć i obumierać. W parnej łazience czują się jak w domu. Zanosisz więc niedużą doniczkę do łazienki i od niechcenia chcesz przetrzeć lustro, które wisi na ścianie. Jednak po kilku próbach dociera do ciebie, że zewnętrzna tafla lustra jest czysta a to co chciałeś zetrzeć znajduje się wewnątrz niego. Nigdy mu się specjalnie nie przyglądałeś, choć zawsze wydawało się dziwnie brudnawe. Teraz gdy zaglądasz "do środka" widzisz, że wewnątrz lustro jest popękane a jego powierzchnia jakby zszarzała. Gdy tak stoisz i spoglądasz w jego wnętrze wchodzi Alice i rzuca do ciebie: "Szkoda prawda? Takie piękne musiało kiedyś być, a teraz jest jakby... martwe". Lustro zajmuje całą dłuższą ścianę łazienki. Jest wmurowane w kafelki i faktycznie "martwe". Trudno powiedzieć, co mu się stało, ale tak jak zostało opisane jest popękane (ciemne linie) od środka i poszarzałe. Sprawia w sumie dość upiorne wrażenie ale jest w nim zaklęty pewien smutek minionego piękna. Jeśli bohater wcześniej badał łazienkę mógł to zauważyć. Jeśli nie, to zauważy dopiero przyglądając mu się dokładniej, iż takie dłuższe wpatrywanie się w pęknięcia sprawa, że bohater czuje się nieswojo. Poza tym jak często zdarza nam się spoglądać do wnętrza lustra a nie na odbicie w nim? Słowo "martwe" powinno utkwić bohaterowi w pamięci. A gdzie jest kotek...? Pewnego deszczowego dnia do domu wkracza Alice, taszcząc ze sobą niewielką klatkę. Z zadowoleniem prezentuje małej Mary zawartość – kotka. Biedne zwierzę jest przerażone i wychudzone, prawdopodobnie mieszkało na ulicy, do tego bardzo małe, brudne i zapchlone. Zachowuje się trochę dziwnie i nie reaguje na bodźce, ale wszyscy zwalają to na przerażenie nową sytuacją. Po dłuższych obradach, w których bohater może, ale nie musi brać udziału, Alice i Eve dochodzą do wniosku, że kot zostanie zainstalowany w dolnej łazience bo to jedyne zamknięte pomieszczenie, które nie musi być używane. Taki stan utrzymuje się przez jakiś czas, a do ciebie dochodzą tylko szczątkowe informacje, że zwierzak chyba jest chory i chyba coś z nim nie tak, bo zachowuje się dziwnie od samego początku – nie chce jeść, pić, ciągle się boi i pełza. Zbliża się weekend więc Eve i Mary mają jechać do rodziny. Dom ma opustoszeć, a tobie ma przypaść "zaszczyt" porannego karmienia kotka. Mała bardzo cię prosi byś nie zapomniał. Jednakże dzień wcześniej drzwi do łazienki znowu zatrzaskują się same. Tony zaklina się, że nie zamykał ich od środka, bo przecież był tam tylko chwilę, wziąć ręcznik. Zamykać nie miał potrzeby. W sobotni poranek wstajesz zaspany. Obce koty urządziły niezłą imprezę gdzieś w okolicy i nie mogłeś zasnąć przez pół nocy. Drepczesz na dół by sprawdzić, co z waszym zwierzakiem, otwierasz drzwi i... ta łazienka nie jest duża i jest prawie pusta, a jednak przeszukałeś ją już cztery razy i kota w niej nie ma. Stoją puste miski, kocie spanie, ale kota brak. Sprawdzasz jeszcze dwa razy, po czym upewniasz się u Alice, czy na pewno kot powinien tu być. Ta potwierdza, mówiąc że jak szła spać koło 2. to jeszcze dosypywała mu do misek, choć to przecież bez sensu bo on nic nie jadł... ale miski są prawie puste, stwierdzasz z konsternacją.
Po zażegnaniu pierwszego szoku i przeszukaniu domu oraz ogrodu i okolicy zgodnie stwierdzacie, że zwierzaka nie ma. Zniknął z zamkniętego pomieszczenia. Bo moskitiera była zamknięta a otwiera się ja do wewnątrz. Poza tym okienko jest dość wysoko... ale w sumie kot mógł wskoczyć na pisuar i potem się odbić, i zaczepić pazurami, i otworzyć, i myknąć przez okno... albo jakiś inny kot mu pomógł. Bo przecież nie zmieścił się w kanalizacji, gdzie na wszelki wypadek sprawdziliście... Tak, na pewno ten wasz kotek, co prawie nie chodził, wyskoczył oknem w nocy do kolegów. Nie jest to w końcu tak irracjonalne wytłumaczenie jak to, że zniknął... z zamkniętego pomieszczenia, prawda? W świetle dnia wydaje się to całkowicie irracjonalne. Co prawda poranek dziś dość niemrawy, i okolica zasnuta mgłą. Psy szczekają jakoś tak leniwiej, a sąsiedzi siedzą cicho pozamykani w swoich twierdzach. A może po prostu ich nie ma? Jeśli by bohaterowi przyszło do głowy sprawdzić historię domu z "duchem w łazience" to nie jest ona jakaś zawiła czy porywająca. Ciotka Alice jest drugim właścicielem i spędziła tu prawie całe życie. Zmarła jednak w szpitalu nie tutaj. Przed nią dom należał do bezdzietnego małżeństwa, które pewnego dnia go odsprzedało i wyjechało do innego miasta. Ile by bohaterowie nie grzebali - dom jest czysty. Po weekendzie Eve i Mary wracają do domu. Dowiedziawszy się o wydarzeniu z zaginionym kotkiem mała po prostu stwierdza "Pewnie demon go zjadł" wskazując na lustro w łazience. Tony tylko dodaje ze stoickim spokojem, że może demon kotka po prostu nie lubił, w końcu zwierzak był jakiś dziwny. ...i piesek Mary z wyjazdu przywiozła ze sobą szczeniaka. Bo był taki samotny przy drodze i miał być kolegą dla kotka. Pies wydaje się być bardziej żywy od poprzednika, bawi się, biega i gryzie wszystko co popadnie. Któregoś dnia gdy zwierzak jest naprawdę uciążliwy, a na dworze leje jak z cebra, ktoś zamyka go w łazience w celu nauczenia go, by nie jadł wszystkiego co widzi. W łazience jak wiadomo nie ma za bardzo co zejść, poza kafelkami. Pies wyje jak opętany, więc po niedługim czasie bohater zostaje poproszony o wypuszczenie zwierzaka. Jednak gdy już wchodzi do środka jego oczom ukazuje się już przedziwny niemy obraz. Pies w ogóle nie zauważa, tego że drzwi się otwarły, pomimo tego, że jeszcze przed chwilą próbował wydrapać sobie w nich drogę. Teraz stoi na dwóch łapach przytulony do ściany, na której znajduje się lustro i wygląda jakby chciał do niej wejść... W całkowitej ciszy wołasz psa kilkakrotnie zanim zareaguje i dość zdezorientowany najpierw popatrzy się na ciebie, a potem ucieknie z łazienki. A może to nie on chciał wejść... może to coś go ciągnęło? Po tym zdarzeniu, gdy klamka znowu się niemalże zacięła, zostaje wymieniona na nową, tylko po ty by zaraz potem się zatrzasnąć. Na szczęście w nieszczęściu nowa ma klucz. Jak można się już od pewnego czasu domyśleć - jeśli nie dom, to pewnie lustro. Lustro to akurat ma swoją historię. Właścicielka domu dostała je od przyjaciela, który swego czasu podróżował dużo po świecie i zbierał antyki. O ile Alice dobrze pamięta ciotka mówiła coś o Japonii. Oryginalnie posiadało ono jeszcze dziwnie rzeźbioną ramę ale ta z wiekiem uległa zniszczeniu i w końcu lustro, niegdyś będące piękną ozdobą, zostało przeniesione z górnego holu na dół do łazienki. Jeśli pogrzebiesz z Alice po zdjęciach znajdziesz jedno, które przedstawia Ciotkę opartą o komódkę z lustrem w tle... jeśli dobrze się przyjrzeć zdjęciu będzie się odbijał zamazany widok z za okna. Jeśli bohater pójdzie tym tropem i sprawdzi, co dokładnie jest za oknem w tym miejscu, odkryje iż to właśnie tam stoi opuszczony dom. Ten sam, który bohater widział od siebie z pokoju.
A teraz kilka ciekawych wierzeń co do luster z różnych części świata, które można zaserwować graczowi:
  • Gdy spojrzy się w lustro przy świecach, można zobaczyć swój dom w bardziej nawiedzonej wersji. – a może właśnie w tej prawdziwej?
  • Jeśli spoglądamy w lustro poprzez dwie białe, wysokie świecie możemy zobaczyć tam ducha zmarłej osoby. Jej dusza utknęła w lustrze. Dlatego też był zwyczaj zasłaniania luster gdy ktoś zmarł w domu.
  • Otrzymanie w prezencie lustra po zmarłym jest złym omenem.
  • Jeśli lustro samo z siebie spadnie, oznaczać to może, iż jakiś zły duch chce się z niego wydostać.
  • Mówi się, że gdy duch chodzi po domu w nocy można go ujrzeć w lustrze.
  • Jeśli kobieta będzie w nocy obierać jabłko przed lustrem w świetle świecy może ujrzeć swego przyszłego męża, lecz również przestrzega się przed spoglądaniem w lustro przy świecach gdyż można ujrzeć tam własną śmierć.
Jak widać jest wiele wierzeń dotyczących luster i spora ich część pochodzi z Azji. Wiele z nich mówi o uwięzionych duchach, o tym, czy też możliwości spojrzenia przez nie w inne miejsca i czas. Najczęściej mają one jednak wydźwięk negatywny. Choć na ten przykład w Chinach uważa się, że gdy pokażesz złemu duchowi lustro ten przestraszy się i ucieknie. Są stworzone całe misterne budowle z luster do odstraszania złych duchów. Jest ono również symbolem próżności, prawda? No to już wiemy, że coś jest w lustrze. Ale co? I czy na pewno jeszcze w lustrze.
Zasiedziałeś się pracując nad czymś na dole, zaspany odstawiasz szklankę do kuchni i bezmyślnie wchodzisz do łazienki na dole. Gdy zajmujesz się tą najbardziej prozaiczną rzeczą pod słońcem widzisz jak powoli klamka się obraca i wydaje charakterystyczny dźwięk. Ktoś lekko szarpie klamką ze dwa razy po czym wszystko ustaje. Tyle, że ty wiesz, że wszyscy śpią już dawno, bo jest po trzeciej i nikt nie miałby powodu schodzić na dół i dobijać się do łazienki... w totalnej ciszy. Przecież mógł zapukać albo się odezwać. Zresztą rano domownicy potwierdzą iż spali i nikogo nie było na dole. Będą też wypytywać czy może coś ci się nie zwidziało, późno było i w ogóle. Jednak pozostawi to pewien cień niepewności. Dwa dni później usłyszysz nawet jak Alice powtarza małej by tak na wszelki wypadek nie wchodziła do łazienki na dole po trzeciej. Bo jakby coś się miało, stać, oczywiście nie żeby miało, to właśnie po trzeciej. I trudno powiedzieć w jakim stanie jest bohater teraz ale pozostała trójka dorosłych domowników oraz Mary jest porządnie zagubiona pomiędzy tym co powinno być, a tym co widzą i słyszą i nawet w ciągu dnia omijają ta miejsce niby przez przypadek. W nocy jest to miejsce tabu. Bohater też powinien czuć się nieswojo, choć oczywiście wiele zależy tutaj od MG. Bo ta banalna na pierwszy rzut historyjka może być poprowadzona tak, by porządnie skonfudować bohatera.
Ale co z lustrem? No właśnie, co z lustrem. Tutaj można zaproponować kilka rozwiązań. Każdy z nas ma tajemnice By zacząć od początku. W lustrze nie było oryginalnie potwora, ducha czy czegokolwiek innego. Lustro było całkowicie normalnym przedmiotem jeszcze po tym jak zostało przywiezione do tego domu. Ale jeśli nasz bohater ma coś, co go ściga lub poszukuje, to ten przedmiot stanie się bramą dla tej istoty. Możemy powiedzieć, że przedmiot ten "napatrzył się" swego czasu na różne rzeczy, które działy się w opuszczonym domu i jego charakter się zmienił. Co dokładnie się tam mogło dziać pozostawiam już bujnej wyobraźni MG. Stał się jednak bramą dobrze strzeżoną. Bo otóż cały trik polega na tym, że w naszej "nawiedzonej łazience" są dwie istoty, nie jedna. Jedna z nich nie jest nikomu wroga, a wręcz przeciwnie uważa ten dom za swoją siedzibę, a zamieszkujących go domowników zamierza chronić na tyle na ile może, jest stworzeniem równowagi. Dlatego też ostatnio w domu wszystkie rośliny umierają – cała pozytywna energia została skumulowana do obrony lustra. Niestety Kaze słabnie z każdą chwilą, a przeciwnik rośnie karmiony strachem i nie tylko... bo kot przecież zaginął. Drugi stwór natomiast próbuje się wedrzeć do domu, próby te odciskają się na lustrze... jeśli bohater w tej wersji będzie się przyglądał co jakiś czas jego tafli zobaczy coraz więcej pęknięć. Niewiele czasu zostało do tego, by lustro rozpadło się na tysiące kawałków. Wariant z Mary. Bo to ona podejdzie w kulminacyjnym momencie do lustra biegnąc za psem. Ten zaś będzie ostatnia ofiarą potrzebną do otwarcia przejścia. A jednak dom Jeżeli nasz Bohater nie ma akurat żadnych nadnaturalnych wrogów sytuacja jest trochę inna. W tym przypadku samo lustro też nie jest niczym nadzwyczajnym. Lecz przed laty, gdy w opuszczonym domu doszło do pewnych krwawych wydarzeń w jego głębi schroniła się pewna istota. Po latach gdy powoli odzyskiwała siły odkryła, że miejsce wybawienia stało się również pułapką. Jednak gdy wokół niej zaczęło zbierać się tyle sił witalnych powoli ukształtował się w jej umyśle nowy plan i właśnie bliska jest doprowadzenia go do końca, szczególnie przy tak podatnym na historie o duchach i lustrach umyśle jak Tony, w którego psychice głęboko zakorzenione są dawne wierzenia rodziców. Kaze może trzaskać drzwiami i zacinać klamki ale nie powstrzyma wszystkich przed wchodzeniem do środka. Wariant z Tonym. On zechce rozbić lustro, wedle wierzeń zniszczenie go unicestwi ducha. Niestety w jego teorii są pewne braki, w dodatku sam pomysł nie był tak naprawdę jego. Jeśli bohater będzie chciał się jakoś porozumieć z tym co mieszka w lustrze. Może spróbować. Jednak jakiekolwiek działanie będzie miało skutek po północy, a jedyne co zobaczy to dwa niewyraźne cienie. Cień Kaze będzie nikły z tyłu zaś cień drugiej istoty pojawi się znienacka niemalże na samym "progu" lustra wypełniając je prawie całe sobą, po czym zgasną świece. Jednak przez chwilę będziesz mógł ujrzeć jego oblicze. Walka między nimi będzie już na tyle zaawansowana, iż Kaze nie będzie miała wystarczająco siły by ostrzegać. Opuszczony dom – stoi on na dużej zapuszczonej działce. Porządny drewniany stary dom. Okna ma pozasłaniane. W części, pomimo dobrej okolicy, są nadtłuczone szyby. Pogoda i czas nie obszedł się z domostwem najlepiej. Gdy zajrzymy do środka to zobaczymy, że dom albo został opuszczony w pośpiechu, albo z jakiejś innej dziwnej przyczyny właściciele pozostawili tutaj większość mebli i rzeczy. Może, jak Alice mówiła, wyjechali gdzieś i mieli wrócić? Stoły, krzesła i komody stoją na swoim miejscu. W kuchni jakieś talerze i łyżki. Jakieś stare ubranie. Co dziwne wszystkie lustra są starannie pozakrywane. Brak jakichkolwiek religijnych elementów ozdobnych w domu, za to, jeśli bohater zapuści się do piwnicy, może znaleźć tam kilka dziwnych przedmiotów, które niby mogłyby osobno nie być podejrzane ale w kupie przywodzą na myśl jakieś dziwne okultystyczne praktyki. Plus w małym pudełku znajdują się stare fotografie mile wyglądającej starszej pary. Mężczyzna znajdujący się na nich przypomina tego widzianego w lustrze – wariant z Tonym.
No i stało się...
Jeśli bohater nie podejmie żadnych drastycznych środków by pozbyć się intruza. Sytuacja rozwinie się w następujący sposób. Siedzisz w salonie, gdy nagle słyszysz deszcz tysiąca małych kawałeczków tłuczonego lustra. Przeraźliwy krzyk dochodzi z łazienki po czym urywa się w połowie... nagle zdajesz sobie sprawę, że biegniesz w tamta stronę, choć może sensowniej było by uciekać? Dopadasz drzwi i wpadasz do środka. Mary stoi do ciebie plecami, wokoło niej w nikłym świetle iskrzy się szklany śnieg a z twoich ust bucha para. Przeraźliwy chłód paraliżuje, odbiera zdolność myślenia. Dziewczynka zamarła na środku pomieszczenia, po czym zaczyna się odwracać. Jej oczy zapadły się gdzieś w szaleństwie, usta otwierają się i zamykają bezgłośnie prawą rękę trzyma przed sobą wyciągniętą. Coś w niej kurczowo trzyma. Gdy twój mózg w końcu w końcu poskładał wszystkie elementy dociera do niego, że Mary trzyma w ręce obrożę szczeniaka a ten dziwny kawał szmaty z niej zwisający to właśnie jego skóra i, by dopełnić cały obrazek, ktoś ją trzyma z drugiej strony... Siedzisz w salonie, gdy nagle słyszysz deszcz tysiąca małych kawałeczków tłuczonego lustra. Przeraźliwy krzyk dochodzi z łazienki po czym urywa się w połowie... nagle zdajesz sobie sprawę, że biegniesz w tamta stronę, choć może sensowniej było by uciekać? Dopadasz drzwi i wpadasz do środka. Tony ledwo stoi na środku pomieszczenia, z niezliczonej ilości małych ran sączy się krew, jego blade usta układają się w słowo "przepraszam", po czym schyla się i zbiera stłuczone kawałki. Powtarzając ciągle niemalże nieme "przepraszam". Spogląda na ciebie i dodaje: "Nie chciałem go wypuścić". W tym momencie kawałki lustra wypadają mu z rąk, a jego ciało osuwa się na ziemię, za nim zaś stoi... Po słowie lub wielu słowach Po tych słowach zaczyna się walka. Gdy lustro zostaje zniszczone ginie również Kaze. Był on ostatnim elementem do pokonania przed całkowitym przejściem. Wybór tego, jak wygląda i kim jest "demon" z lustra pozostawiam MG, by ten dopasował go najlepiej do swojej wizji scenariusza. Może być to faktycznie szalony demon, mag przepełniony chęcią zemsty czy którakolwiek z istot zamieszkujących Świat Mroku. Gdy walka "siłowa" się skończy należy zniszczyć całe lustro co oznacza również jego ramę. Ta zaś znajduje się gdzieś w przepastnej piwnicy domu. "Demona" można pozbyć się wcześniej jednak zawsze oznacza to konieczność zniszczenia lustra i walki z nim. No chyba, że bohater dowie się, kto go prześladuje i załatwi tę sprawę osobiście ale to jest możliwe tylko w przypadku pierwszego rozwiązania. Jest to w sumie szkic przygody, który polecałabym wpleść w jakąś większą kampanię. Stworzony jest dla pojedynczego bohatera, choć oczywiście jeśli będzie on brał udział w kampanii z innymi graczami mogą się oni przewijać przez różne wątki. Jeśli się to odpowiednio poprowadzi można wprowadzić bohatera w stan irracjonalnego strachu przed tak banalną rzeczą jak łazienka. Czy to jest możliwe? Oczywiście. Jeśli tylko spojrzysz MG na początek tej opowieści i przypomnisz sobie słowa "Tak powinna brzmieć nazwa tej historii, która to oczywiście wydarzyła się naprawdę", które zapewne potraktowałeś z przymrużeniem oka to teraz mogę ci zdradzić, iż jest w nim sporo prawdy. Bo dom z "nawiedzoną łazienką" istnieje i ma się dobrze. Zdarzyło mi się w nim mieszkać, łazienka faktycznie "zjadła nam kota" i dotąd go nie znaleźliśmy, drzwi mają się nieźle i Kaze nimi trzaska, lustro nadal martwe, pies nie lubi tego miejsca a o trzeciej nad ranem rusza się klamka. I muszę przyznać z ręką na sercu, że po północy całkowicie odmówiłam wejścia do środka gdy byłam sama w domu... a ja niby nie wierzę w duchy... I żywię głęboką nadzieję, że w naszej łazience to jednak tylko Kaze mieszka. Choć my nie mięliśmy pomysłów by rozbijać lustro, chcieliśmy raczej nakarmić ducha darami z owoców. Tak, większość z tego co tu opisane wydarzyła się, o ironio, naprawę, tylko bohaterowie inni, ale znalazł się też jeden azjata. I tym optymistycznym akcentem kończę i życzę miłego grania.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę



Czytaj również

Pierwsze miejsce w konkursie Ekwinocjum Wiosna 2009
Drugie miejsce w konkursie Ekwinocjum Wiosna 2009, cz.2

Komentarze


sethisse
    :) ciekawy pomysł Panth
Ocena:
0
a wierzenia dotyczące luster - świetne, aż ciarki przechodzą :) gratulacje :)))
19-07-2008 08:25
NoOne3
   
Ocena:
0
Jeżeli gracze postanowią odszukać coś/kogoś po drugiej stronie lustra mogłaby się tam znajdować mroczniejsza i odwrócona (lustrzanym odbiciem) wersja domu. Jako samodzielna przestrzeń, albo na przykład jako jego projekcja w Cieniu.

Artykuł wspaniały.
19-07-2008 09:48
Erykz
   
Ocena:
0
Wybitne, szkoda ze nie ma opcji polecania artykulow.
20-07-2008 09:18
uelf
   
Ocena:
0
Bardzo fajny tekst. Dobrze się czyta mimo długości.

W środku artykułu przyszła mi do głowy taka koncepcja, że może Alice jest właśnie tą Alicją (co przechodziła na drugą stronę lustra).. która niczym Robin Williams w "Hook'u" zapomniała przygodę z dzieciństwa.. a tymczasem świat za lustrem wciąż żyje i kto wie jakie obecnie rządzą w nim istoty i jaki wpływ na obecny kształt świata po drugiej stronie lustra miały wydarzenia opisane przez Lewis'a Carroll'a :)
20-07-2008 12:39
Panthera
   
Ocena:
0
ja widzę, że zarówno Uelf jak i NoOne3 mają pomysły stanowczo ciekawsze od mojego. hehe :)

NoOne3 - twój pomysł mega mi się podoba i myślałam nad tym by zrobić coś po drugiej stronie acz nie znając systemu w ogóle [baa nawet podstawki nowego woda nie znam za bardzo] nie bardzo widziałam na co mogę sobie pozwolić.

uelf - o a ja nie zauważyłam tej zbieżności. "Alicje" po prostu lubię, bo kojarzy mi się z dwójką znajomych a z Carrolem raczej najpierw kojarzę kota ;) Choć w sumie i ten motyw by pasował... gdy Świat Po Drugiej Stronie Lustra porwał najpierw kota... a potem Alicje.Wtedy obstawiam zachczało by to mocno o Changelinga? Czy się mylę? Systemu nie znam.

Erykz - dziekuję :)

Sethisse - po pirrwsze miło Cię widzieć :) oraz dziękuję. Wiesz lustra to całkiem ciekawa sprawa.
20-07-2008 13:42
Kaleen
   
Ocena:
0
Ja jestem ignorantem. Nie gram, dzial WOD przegladam sporadycznie.
Ale dziewczyno, napisz książkę z taką fabułą, to ja poproszę o egzemplarz z autografem.
Boskie.
20-07-2008 13:58
Kot
    Miauk
Ocena:
+1
No, wszystko poza tytułem mi się podoba. Świetny artykuł.
20-07-2008 17:01
~Vika

Użytkownik niezarejestrowany
    Kaza a lustra.
Ocena:
0
Bardzo się mnie podoba. Skojarzenie Alice z lustrem miałam od razu, ale to wiadomo dlaczego. Generalnie poczytałabym to w wersji opowiadanie (albo coś więcej) z użyciem kolorowych koszulek dla króla, dzieci powłóczących nogami w ten specyficzny sposób oraz tego wszystkiego co wygląda jak odnóża pająka i jest smaczne :)

p.s. drugie podejście do komentarza ;>
bo chyba Lustro je zjada...
20-07-2008 17:24
Panthera
   
Ocena:
0
Kaleen - ciesze się bardzo, że się podonba :) Aczkolwiek na książkę żadna mi się nie zanosi... to tyleeeeeee literek!

MacKotek - ale nie Ciebie zjadł ;)


Vika - tiam, tiam odmawiam książką. Są długie, męczące i wymagają myślenia.
Ty uważaj na te lustra, co?
20-07-2008 17:31
~Vika

Użytkownik niezarejestrowany
    to chociaż opowiadanie...
Ocena:
0
miau? :)
20-07-2008 20:27
Farindel
   
Ocena:
0
Widze dużą ilośc pracy włożoną w ten pomysł... ale włąsnie to głównie pomysł, ciężko byłoby go wykorzystać w jakiejś kronice "z marszu". Własciwie wyobrażam sobie tą przygode jedynie jako jednostrzał. Za to jak już było tutaj wpsomniane - jest to świetny materiał na opowiadanie.
20-07-2008 23:38
Kot
    @Panthera
Ocena:
0
Jeszcze nie. Ale lustra mnie nie lubią. Szczególnie jeśli są ustawione naprzeciw siebie. Brrr...

A poza tym, pomysł NoOne3 jest(bez urazy) oczywisty i nie dorasta do pięt samemu pomysłowi stojącemu za artykułem.

A Uelfowy pomysł straszliwie mi pachnie Changelingiem i nieudanym porwaniem, tudzież dziecięcą wędrówką po Gąszczu.
21-07-2008 09:12
Panthera
   
Ocena:
0
MacKotek - nie wiem jak to z lustrami na przeciw siebie ale do dziś nie zapomnę mojej konsternacji gdy w łazience u znajomych odmachałam sobie z lustra nie tą ręką co trzeba - choć fakt, zajarzenie co jest nie tak zajęło mi jakąś minutę po czym dotarło do mnie, że ja merdam prawą a lustro namiętnie w sumie niby też prawą. Tyle, że prawą mojego dobicia a moja stanowczo lewa... se ustawili dwa lustra pod kontem 90 stopni.... niezła schiza. Wszystko na odwrót.

Changlinga nie znam więc nie wiem na ile było by to radosne rozwiązanie. Ale wielbicielom Changelinga polecam nowego Hellboya.

Farindel - Stanowczo lepiej idą mi opowiadania więc wysyłając ten tekst nie do końca byłam pewna czy udał mi się.... scenariusz ;) Znaczy się szkic scenariusza.
21-07-2008 12:38
dmn
   
Ocena:
0
@ Panthera
Przydałoby poprawić się "zwarzywszy" na "zważywszy" w pierwszym akapicie odnośnie Eve i Mary; w ramce "A co z tym lustrem?" jest przy Opuszczonym Domu "Porządny drewniany starym dom." "Azjata" powinno być, o ile czegoś nie pokręciłem, napisane wielką literą.

O nawiedzonych domach napisano i nakręcono wiele, ciężko wymyśleć coś odkrywczego, tutaj nie znalazłem niestety nic zaskakującego. Poza tym, jak sama zauważasz, to zaledwie szkic scenariusza - o Kaze nie wiemy w zasadzie nic, podobnie o agresywnym potworze... nie mają logicznego uzasadnienia, co mnie osobiście bardzo doskwiera.

Dlaczego właściwie zdecydowałaś się na japońskie elementy? W kraju anglojęzycznym trochę słabnie efekt, jaki wywierają one "na swoim miejscu"; trochę wieją cepelią.

O ile z poprzednich komentarzy wnioskuję, że można z artykułu skorzystać, do mnie jakoś nie trafił, zarówno fabularnie, jak i stylistycznie - choć wiem z doświadczenia, że takie właśnie szkice nabierają kolorów w prowadzeniu i często okazują się lepsze niż bardziej dopracowane scenariusze. Jakkolwiek, czekam na kolejne pomysły.

@ NoOne3 & uelf
Świetna myśl!
22-07-2008 14:15
Panthera
   
Ocena:
0
dmn -
O poprawki to już raczej nie do mnie tylko do osoby która wrzucała tekst i ma możliwość poprawiania.
To ja od razu poproszę o dodanie do tekstu podziękowań dla beta-readera, które oryginalnie na początku były. Dla Jimmy.


Elementy "japońskie" są dwa imię Kaze i Tony i w sumie nic więcej strikte japońskiego nie ma tam. Azjatów w USA na ten przykład są całe gromady. A do tego setting anglojęzyczny jest każdemu raczej bliższy niż osadzenie wydarzeń w HK czy BK. Polska też się nie nadaje, u nas aż tylu Azjatów nie ma.

ja też nigdzie nie twierdziłam, że wymyśliłam coś nowego, bo jak napisałam nawet tego nie wymyśliłam większość z tego po prostu miała miejsce.

Co nie ma logicznego uzasadnienia? Bo nie złapałam.
22-07-2008 14:32
dmn
   
Ocena:
0
@ Panthera
Wybacz w takim razie, że do Ciebie skierowałem uwagi przeznaczone dla korekty :P

Brakuje mi po prostu jakiegoś wyjaśnienia, skąd wzięły się nadnaturalne istoty w tym scenariuszu - pozostawiasz to w gestii MG. Rozumiem, że może to być spowodowane zaczerpnięciem sytuacji z życia, gdzie nie ma jasnych odpowiedzi. Jednak jakoś mi tego brakuje; są - bo są, dla efektu? Takie wrażenie to na mnie wywarło. Przede wszystkim zaś nie czuję żadnej motywacji stojącej za działaniem sił, z którymi muszą sobie poradzić bohaterowie, a to właśnie motywacja stanowi siłę napędową owych działań i jednocześnie logiczny cement, który spaja zbiór przedstawionych scen w całość.

Pozwól, że jeszcze raz powtórzę i wyklaruję- w grze wszystko powinno wyjść naprawdę dobrze; jeżeli chodzi o napięcie, to scenariusz się broni, ale oparty jest na wydarzeniach, nie na motywacjach, i to można w nim przede wszystkim ulepszyć.
22-07-2008 15:11
Faviela
    dmn
Ocena:
0
Podziękowania i poprawki już są, dzięki za uwagi :)
22-07-2008 19:11
Panthera
   
Ocena:
0
Faviela - dziękuje :)

dmn - Znaczy się wiesz, w sumie brakuje wyjaśnienia skąd wziął się Kaze i jest to stanowczo mój błąd. Zagapiłam się wysyłając tekst bo myślałam, że czas jest tylko do 21 - soboty a jak się okazało niepotrzebnie się spieszyłam bo konkurs skończył się w niedzielę. Choć w sumie do dziś nie wiem dlaczego nastąpiła taka zmiana.
Kaze całkiem uciekł mi z głowy. Nie tylko Kaze więcej była braków z których sobie zdawałam sprawę wysyłając ten tekst ale stwierdziłam, że jeśli ktoś uzna, że jest ich za wiele to po prostu nie wygram. Czas był mi wrogiem oraz całkowita nie umiejętność przelewania scenariuszy na papier.
Natomiast co do drugiego "potfora" to się nie zgodzę. Są dwa warianty, za pierwszym razem ma być to wróg bohatera. Tutaj jeśli bohater ma wroga to jest on raczej znany MG. Trudno było by mi coś opisywać. I wydaje mi się, że osobista niechęć do bohatera jest wystarczającą motywacją.
W drugim przypadku, potforem jest uwięziona w lustrz osoba i jak dla mnie ma całkiem spora motywacje by się z niego wydostać ze swojego więzienia. Zrobienie krzywdy tym, którzy świadomie czy nie świadomie stoją mu na drodze do wyjścia też wydaje mi się dość instynktowne.

choć rozumiem, że dla mnie to wydaje się oczywiste ale może nie wynika to z tego co napisałam w tekście hmmm.
24-07-2008 10:44
dmn
   
Ocena:
0
@ Panthera

Dzięki, teraz już mam jasność :) Nie wiedziałem że byłaś ograniczona czasowo - nie czepiałbym się aż tak bardzo :P

Jeszcze jedna rzecz, o której haniebnie zapomniałem - gratuluję! :D

@ uelf

Opcja z Alicją bardzo mi się spodobała, zastanawiam się teraz, jak rozwiązać problem (lub też nie-problem, pamiętając o umowności gier fabularnych) wieku Alice, która urodziła się przecież przeszło sto pięćdziesiąt lat temu :D Jakkolwiek, potencjał jest niesamowity!
26-07-2008 16:01
Panthera
   
Ocena:
0
dmn - każdy był ograniczony czasowo, takie są zasady konkursów :) Więc to też kiepska wymówka, ale mówię jak było.
26-07-2008 16:09

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.