» Wilkołak: Odrzuceni » Recenzje » Blasphemies

Blasphemies


wersja do druku

Bluźniercy & Heretycy

Redakcja: Joanna 'Ysabell' Filipczak

Blasphemies
Blasphemies, czyli Bluźnierstwa kojarzą mi się, podobnie jak większości polskich graczy z Zewem Cthulhu. Wszak obok nieopisywalnego, bluźnierczy był drugim najczęściej używanym przez H. P. Lovecrafta przymiotnikiem. Tak przynajmniej głosi wieść fandomowa, w której akurat tym razem jest sporo prawdy. Niestety, czy też na szczęście, nie o takich bluźnierstwach traktuje podręcznik. Jego tytuł odwołuje się do biblijnego znaczenia tego słowa, w naszym języku bardziej odpowiednie byłoby użycie terminu herezja. W tym ujęciu tytuł doskonale oddaje zawartość podręcznika.

Na niespełna stu pięćdziesięciu stronach zamieszczono informacje o różnej maści herezjach i bluźnierstwach, które są nimi jedynie z wilkołaczego punktu widzenia. Wyraźnie widać w nich relatywizm, nie tylko moralny. W końcu każda ze stron uważa, że jest tą, która powinna zwyciężyć i której należy się świat. Nawet Uratha mimo swojej misji dążą do władzy i odzyskania dawnej pozycji, czy są z Plemion Księżyca, czy spośród Czystych. Podział na rozdziały sugeruje, że jest to po prostu tematycznie powiązany zbiór materiałów, które nie zmieściły się w innych podręcznikach. Część treści może zdawać się wtórna wobec tego co zawarto w Predators, ale na szczęście to tylko pozory. To, co pokrótce opisano w Drapieżnikach tutaj zostało rozwinięte i przedstawione w odrobinę innym świetle.


Najbardziej heretycką, a zarazem najciekawszą częścią podręcznika jest ostatni rozdział. Opisuje on ścieżki, jakimi mogą za swoimi mrocznymi panami podążać Piekielne Ogary (Bale Hounds). Opisuje on nie tylko mity i opowieści związane z Ogarami, takie jak ta o Dziewiątym Plemieniu, któremu patronuje Wilk Bez Duszy (Soulless Wolf), sługa Władców Ran. Znajdziemy w nim również bardzo wyczerpujące opisy sług poszczególnych Władców, niezwykle ciekawie i pomysłowo napisane. Nie trzeba się już zastanawiać w jaki sposób słudzy patronów Lenistwa, Gniewu i Przemocy mogą służyć swoim panom, nie popadając w szaleństwo, lub nie stając się łatwymi celami dla innych wilkołaków. Krótkie, ale bardzo przekonujące opisy wraz z nazwami owych szczepów w Pierwszej Mowie mamy podane na tacy. Ale to nie wszystko. Materiał zgromadzony w tym rozdziale wyczerpująco odpowiada na pytania jak i dlaczego wilkołaki zwracają się ku skażonym ścieżkom i co je na nich czeka. Mile zaskakuje również wyjaśnienie sposobu, w jaki Ogary maskują się przed swoimi współplemieńcami. Dzięki temu uczą się Darów pochodzących od Ojca Wilka i Matki Luny, oraz Darów poszczególnych księżycowych chórów, a także zyskują Reputację. Również sposób w jaki Ogary "przenoszą" swoje występki na sługę Władców Ran jest interesujący, szczególnie jeśli chodzi o jego korzenie we wczesnej mitologii chrześcijańskiej. Wszystko to okraszono solidną i sycącą porcją Darów, Fetyszy i Rytuałów bardzo odpowiednich dla Piekielnych Ogarów i zapewniających sporo inspiracji.


Stanowczo najsłabiej wypada niewielki fragment podręcznika opisujący alternatywne opowieści o stworzeniu i naturze świata, oraz pochodzeniu wilkołaków. Podręcznik powinien wedle informacji z okładki zawierać "liczne alternatywne mity o stworzeniu i loże, które w nie wierzą". Sporo przesadzone stwierdzenie, chociaż prawdziwe według litery. Dokładnie opisane mity są cztery, a jedynie pierwszy z nich ma w sobie coś ciekawego. Pozostałe są oparte o zlepki mitologii, głównie greckiej i trącą odrobinę historyjkami fantasy. Owszem, można uznać, że mitów takich jest w podręczniku więcej, chociażby licząc te występujące w fabularnych przerywnikach między rozdziałami. Jednakże tylko cztery zostały opisane co do słowa, w stylu "opowieści, która jest prawdziwa" z podręcznika głównego do Wilkołaka. Owszem, są liczne wskazówki i nawiązania do różnorakich wierzeń i kultur, które pomagają stworzyć własne alternatywne opowieści o stworzeniu, ale wrażenie, że potraktowano tę część po łebkach pozostaje. Mimo iż poradnik "zrób to sam" może być przydatny, cały rozdział przy pozostałych wypada blado.

Całkiem nieźle autorzy poradzili sobie z rozdziałem o różnorakich kultach, mniej lub bardziej mrocznych i złowrogich, których osią staje się istota związana z Cieniem. Opisano ich powstawanie, przyczyny i skutki, a także liczne wariacje w zależności od rodzaju i zaangażowania "założyciela". Mamy więc klasyczne sekty, kulty złożone z Krewniaków (Wolf-Blooded), społeczność żyjącą w "uduchowionym" budynku, dekadenckie kluby poświęcone Władcom Ran, a nawet sługi Rojów (Hosts). Są też prawdziwe perełki, jak "klub pogryzionych", którego członkowie uważają, że zostali zarażeni likantropią, czy rozwinięcie motywu Wilka z Gubio. Ilość opisanych pomysłów i wskazówek jest ogromna. Gorzej jest z ich przydatnością. Wiadomo, ilość niekoniecznie idzie w parze z jakością, ale przynajmniej jest z czego wybierać. Duży plus, jako że motyw kultu można w kampanii wykorzystać raz, czy dwa. Oczywiście tylko jeśli chcemy grać w wilkołaka, a nie w Duchy i Kulty.

Tradycyjnie rozczarowuje rozdział o Lożach, ale tylko na początku. Po przebrnięciu przez dwa alternatywno-mityczne stowarzyszenia i zbyt rozległe opisy bohaterów niezależnych jakość trochę się poprawia. Loża zorganizowana na modłę sekty, z niezbyt miłym duchem w środku. Loża poszukiwaczy Diabła (w szczegółach miejskich legend). Dwie powiązane ze sobą Loże prawie że metaplotowe – jedna odwołująca się do tradycji metod konkwisty, a druga inspirowana mitami i kulturą środkowoamerykańską, próbująca zdemaskować zbrodnie pierwszej. Wciąż mamy przesadnie rozbudowanych enpeców z ilustracjami na całą stronę. Typowe dla starego Świata Mroku, niestety.
Na szczęście druga część stanowczo podnosi średnią. Zaserwowano nam mianowicie pierwotne, starożytne Loże, zwane Mot. Nawiązują one do tradycji nordyckich, kładąc ogromny nacisk na wiedzę, kulturę i sztukę, poza tradycyjnymi wartościami Uratha. Jako dodatek do skandynawskich nawiązań mitologicznych dostajemy kult przysiąg (i odpowiednie zasady do niego) i dwa stowarzyszenia — walkirie wędrujące w celu odprawiania rytuałów honorujących poległych Uratha, oraz butne bractwo rasistów, żywo przypominające Pomiot Fenrisa skrzyżowany ze Srebrnymi Kłami. Ciekawe nawiązanie do starego Wilkołaka.

Grafiki tradycyjnie trzymają poziom, trochę poniżej podstawki ale jednak. Niestety, jest trochę słabszych rysunków. Chociażby wśród ilustracji przedstawiających przykładowych bohaterów niezależnych (w rozdziale o Lożach), które nie oddają zbytnio opisu postaci, czy chociażby tematyki. Również ilustracja z okładki jest myląca, chociaż jakościowo niezła. Reszta wypada dobrze, zarówno tematycznie jak i jakościowo. Najlepiej dopasowane klimatem i tematyką są ilustracje z rozdziału o Piekielnych Ogarach — mroczne, niepokojące i… bluźniercze.

Podręcznik wart jest przeczytania, nawet jeśli cena w stosunku do objętości jest dość wysoka. Spora ilość pomysłów zawartych na jego kartach nadaje się do wykorzystania od zaraz, lub po niewielkich przygotowaniach. Kulty doskonale nadają się na wątki poboczne i problemy spędzające sen z powiek drużyny zaplątanej w ważniejsze sprawy. A jeśli chcemy wprowadzić do kroniki Piekielne Ogary, to warto przedtem przeczytać sobie o nich co nieco. Na przykład aby dowiedzieć się, że pośród sług Thurifuge, Architekta Przemocy, równie wielu jest szanowanych przywódców i ostrożnych manipulatorów, co na wpół szalonych morderców kolekcjonujących czaszki ofiar.

Właśnie dlatego podręcznik otrzymuje bez większych wahań recenzenta ocenę 7,5 i rekomendację jako trzeci (po wzmiankowanym Predators i Lore of the Forsaken)najbardziej przydatny podręcznik dla Mistrza Gry rozpoczynającego przygodę z Wilkołakiem.

Na koniec odrobina reklamy — jeśli ktoś chciałby wzbogacić swoje zbiory o ten podręcznik, to znajdziecie go w puli nagród Ekwinokcjum.


Dziękujemy sklepowi Rebel.pl za udostępnienie podręcznika do recenzji


* Recenzja zawiera śladową ilość domorosłych tłumaczeń terminów ze Świata Mroku, pochodzących z różnych źródeł.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
7.5
Ocena recenzenta
6.65
Ocena użytkowników
Średnia z 10 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 4

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
Tytuł: Blasphemies
Linia wydawnicza: Werewolf
Autorzy: Ethan Skemp, Aaron Dembski-Bowden, Wayne Peacock, Chuck Wendig
Okładka: Abrar Ajmal
Ilustracje: Abrar Ajmal, Samuel Araya, Brian LeBlanc, Ron Spencer
Wydawca oryginału: White Wolf
Data wydania oryginału: 2006
Liczba stron: 144
Oprawa: Twarda
ISBN-10: 1-58846-332-X
Numer katalogowy: WW30303
Cena: $26.99



Czytaj również

Inferno
- recenzja
Shadows of Mexico
Niepozorny gigant
- recenzja
Skinchangers
- recenzja

Komentarze


Kastor Krieg
   
Ocena:
+1
14-05-2009 19:34
AD.ryan
   
Ocena:
+6
Bardzo ciekawa recenzja, zwięzła i na temat, jasno opisująca treść, zalety i przydatność w praktyce. Jako że właśnie postanowiłem rozszerzyć biblioteczkę WoDa, z pewnością pomoże mi w jej uzupełnianiu :)

Co do wywołanych przekładów, tekst został oznaczony stosowną ramką, gdzie jest wyjaśnione co autorem kierowało używając takich a nie innych tłumaczeń. Myślę, że latanie z zapałkami po forum i wymachiwanie jakimiś mitycznymi "przekładami" zakrawa na zwykły trolling. Jak podręcznik wyjdzie, a właściwie jeśli (choć dobrze mu życzę, sam korzystam z oryginałów), to można by pokusić się o jakieś prostowanie i darcie koszul.
Póki co linkowane tłumaczenie jest równie autorskie co przekład recenzenta. Posługiwał się on (zakładam) angielskim wydaniem i miał prawo do własnych interpretacji, z których wbrew insynuacji żadna nie jest dla mnie niezrozumiała, mimo iż wilkokłaka ( "tłumoczenie" własne, mała litera jakoś sama wyszła) znam jedynie z recenzji. Jednocześnie proszę o nie używanie demagogicznych określeń "nie będąc w tym osamotnionym" ponieważ nie łącze się w odwiecznym bólu i wyciu do Matki Kieżycówki ( "tłumoczenie" własne na potrzeby komentarza, tejdmarks itd ) przy każdym użyciu nieordżinalnego per se słownika. Pozdrawiam, i więcej luziku życzę.
14-05-2009 22:51
~musk

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+4
Kastorze, w sumie zgadzam sie z pierwszym Twoim postem, ale kolejne daja wrazenie ze YHBT.
Kot pisze niezle, chociaz i ja zatrzymalem wzrok kilka razy nad nieobecnoscia przecinkow, czy drobnymi kolokwializmami. Jeden orcik tez sie znalazl "[...] potraktowano _tą_ część [...]". Ale generalnie wszyscy sie chyba zagadzamy, ze autorowi nalezy sie raczej pochwala, niz nagana. Zaciekawil mnie na tyle, ze moze nawet siegne po Wilka.
15-05-2009 10:09
Sting
    Ludzie skończcie z tym...
Ocena:
+7
...argumentem o "oficjalnym tłumaczeniu". To się dopiero robi nudne. Ok, rozumiem, że niekórzy wolą poczekać na to, jak Wilkołak wyjdzie, ale, moim zdaniem, będzie później troszkę kiszka z przekonwertowaniem wszystkiego na właściwą terminologię.
Może zatem czas schować szabelki i się przekonać do tłumaczenia, jak byśmy go nie oceniali?

P.S. Fajnie, że nie istniał Polter, jak ISA wydawała Maskaradę. Chyba bym nie sięgnął po WOD po tych wszystkich flejmach. :P


15-05-2009 12:13
Ysabell
   
Ocena:
+11
Przepraszam wszystkich za przepuszczone błędy.

Faktycznie byłoby lepiej, gdybyśmy mieli na Polterze więcej redaktorów zaznajomionych z polskim WoDem. Myślę, że będzie ich coraz więcej wraz z wydawaniem kolejnych podręczników.

Pozdrawiam.
15-05-2009 12:17
Kastor Krieg
   
Ocena:
+2
Ja nie mam złudzeń, nikt niczego nie będzie konwertował. Zostanie koszmar niespójności terminologicznej, którego wewnętrzne zależności przyszli czytelnicy będą musieli sobie sami wydedukować.

Ale co to kogo dziś obchodzi, prawda? :/

@Ysabell
Cześć. Dzięki za tę wypowiedź.

Namawiaj, proszę, kolegów i koleżanki z redakcji by przede wszystkim reagowali na zgłoszenia błędów ich poprawianiem. To, czego nie wiedziałaś, bo jest specyfiką terminologii nWoDu, to nie Twoja wina. Raczej idzie tu właśnie o zaprezentowany i skrytykowany powyżej upór odnośnie pozwalania autorom na samowolkę w przekładzie terminów. Przypuszczam, że nawet jakbyś wiedziała, nie byłabyś w stanie nic poradzić.

Jeszcze raz dzięki i wyrazy szacunku za uderzenie się w pierś, trzymam kciuki za dalsze redagowane przez Ciebie teksty :)
15-05-2009 12:18
Sting
    Szacunek dla Ys...
Ocena:
+10
...za tą wypowiedź. Wszyscy jesteśmy ludźmi, popełniamy błędy i uczmy się na nich. Pokora pomaga w stawaniu się lepszym redaktorem. ;]
15-05-2009 12:22
Faviela
   
Ocena:
0
A zaraz pojawi się tu Faviela i skasuje całą dyskusję. Co mi nawet odpowiada, pod warunkiem, że ktoś te literówki i orty wreszcie poprawi i doda boks z głosowaniem, który powinien zostać dodany w chwili wstawiania tekstu, a nie dzień później.

Cieszę się, że się zgadzamy :)
15-05-2009 14:54
Kastor Krieg
   
Ocena:
-2
No i luz, flejm out, błędy out, Kastor happy ;)
15-05-2009 15:15
Qendi
    to ja dla odmiany
Ocena:
+5
wrzuce jakiś komentarz nt podręcznika a nie tekstu:

Blasphemies to IMO jeden ze słbszych podręczników do wilka i broni go jedynie część na temat Ogarów Zguby. Same herezje są zaś mocno średnie i nie prezentują nic odkrywczego, przynajmniej dla mnie podobnie jak loże, których istnienia w wilku do tej pory nie jestem w stanie zrozumieć. Są jakby dorzucone tam na siłę. Sumaryczna ocena 5 ze względu na Ogary Zguby, bez nich byłoby jeszcze mniej jako, że te informacje można było spokojnie rozczłonkować po innych podręcznikach dodając im po te 10-30 stron.
15-05-2009 15:18
LaMedusa
    hum
Ocena:
0
zgadzam się z poprzednikiem :-)
15-05-2009 20:44

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.