No bo co to jest tak naprawdę Świat Mroku? Wampiry, wilkołaki i magowie (a niedługo już i inne nadnaturalne istoty)? Jak mocno bym nie wysilał pamięci to wydaje mi się, że w Polsce panuje jakieś głupie przekonanie, że to owe istoty nadnaturalne stanowią kwintesencję systemu. Jednak tak naprawdę są one jedynie symbolami, archetypami bądź znakami (w zależności od strony, której teorii będziemy starali się to zagadnienie ugryźć). Są jedynie formą, w którą White Wolf przelał pewne bardzo mocno osadzone kulturowo wyobrażenia i lęki. Jak? Proszę bardzo - wampir to strach przed nieznanym, przed nocą, przed powrotem zmarłych, których dawno temu zakopaliśmy w wilgotnej ziemi; wilkołak - strach przed naturą, zwierzętami, ciemną stroną naszej osobowości; mag - strach przed władzą, potęgą, uczuciem jakie ze sobą niesie, ale także i ograniczeniem nas samych przez społeczeństwo i niezrozumienie. Oczywiście. W tych settingach widać jak na dłoni uwypuklone cechy, bo właśnie tak zostały one zrobione. Zamiast miliona alegorii, porównań, odniesień do literatury łatwiej było wydać podręczniki i wyłożyć jak krowie na miedzy, czego w danym systemie trzeba się obawiać, z czym walczyć i przed czym uciekać gdzie pieprz rośnie. Tak jest bowiem łatwiej tłumaczyć, jak dotychczas mi się wydawało, pewne mechanizmy, pustym amerykańskim nastolatkom zamkniętym w świecie fast foodów i dymania panienek na high school party. Napisałem "jak dotychczas mi się wydawało", bo doszedłem do wniosku, że moja krytyka American way of life była mocno stereotypowa. Otóż w Polsce zaczyna zachodzić podobny mechanizm.
Pomimo, że tradycje Świata Mroku w naszym fandomie sięgają daleko w perspektywie czasowej, to jednak doskonale wpasowują się w koncepcję kultury Józefa Burszty. Skracając ją wręcz do granic możliwości chodzi o jej dwie warstwy - powierzchowną i głęboką. I teraz warstwą powierzchowną jest ten cały gothic syf, tak ochoczo uprawiany przez nasz fandom, natomiast warstwą głębinową, którą powinny być niezmienniki etyczne (wyrażające podstawy sensu i określonego sposobu życia) jest... całe nic.. Innymi słowy istnieje tylko poza i jest ona wszystkim. Uzmysłowienie sobie tego prostego faktu pomogło mi zrozumieć, dlaczego Świat Mroku kojarzy się jedynie z innymi ikonami popkultury takimi jak wampiry (Dracula), wilkołaki (Wolf z Nicholsonem) i magowie (chociażby Harry Potter). Nie może być bowiem inaczej jeśli poza zewnętrznym nie kryje się wewnętrzne.
Świat Mroku tak naprawdę wyraża się w czymś innym niż skondensowane i wciśnięte w ścisłe ramy settingów wyobrażenia. Jest on, można by filozoficznie powiedzieć, wszystkim i niczym. Wszystkim co nas otacza, a zarazem niczym szczególnym. Świat Mroku nie jest bowiem tworem czarno-białym, podzielonym na to, to i to i nic więcej. To pewnego rodzaju emocja, uczucie, czy samotna myśl budząca się o piątej nad ranem. Świat Mroku towarzyszy nam gdy idziemy się nawalić bo mamy problem, gdy wciągamy w nos amfetaminę, palimy jointa, czy przyglądamy się z boku jak pięciu dresiarzy gwałci panienkę i boimy się im przerwać, bo mogą nas skopać (i być może też wydymać - w końcu jesteśmy w UE, nie dyskryminujmy żadnych mniejszości). Łapiecie do czego zmierzam? ŚM to ciemne strony natury, naszej natury, tej części ukrytej głęboko w nas samych przed błyskami fleszy i zachwytami znajomych. To coś czego nie da się opisać jednym słowem. To coś co trzeba poczuć i przełożyć na symbole, aby było zrozumiałe. Ale na Boga, nie znaczy to, że tylko wampiry, wilkołaki, magowie i ludzie, którzy widzą duchy i moczą się w nocy w łóżka, to składniki tego uniwersum! Wszystko może być bowiem jego składnikiem. Jeśli jeszcze tego nie poczułeś to idź sobie nocą w najgorszą dzielnicę miasta i daj się pobić, zgwałcić, czy wykorzystać. A jak będziesz zbierał się z ziemi i do twojej czaszki dojdzie to cholerne uczucie bezsilności i żądzy zemsty, wtedy dostaniesz samą kwintesencję systemu, który dotychczas starałeś się spłycać.